Dlaczego wszystko brzmi tak samo? O homogenizacji współczesnej muzyki pop
- Jacek Zamecki
- 25 sty
- 2 minut(y) czytania

Fabryka dźwięku czy masowa produkcja kopii?
„Hej, to już było!” – myślimy, słysząc kolejny radiowy hit, który dziwnie przypomina ten z zeszłego lata. Albo przedostatniego. Czy mamy deja vu? Nie, to tylko efekt homogenizacji współczesnej muzyki pop. A może popłyniemy głębiej i odkryjemy, dlaczego tak wiele utworów brzmi jak klony siebie nawzajem.
Przyczyną jest… matematyka?
Rozrywka muzyczna rzadko daje artystom pole do szaleństwa. Korzystając z ograniczonego zasobu środków – skal, rytmów, instrumentów – nieświadomie trafiamy na stare ścieżki. Matematyka mówi jasno: przy sześciu akordach, czterech taktach i tempie 120 BPM kombinacji jest dużo mniej, niż się wydaje. W rezultacie muzyka rozrywkowa to swoista pułapka – im węziej wytyczone ramy, tym częstsze powtórzenia.
Wielkie powtórki: przypadek czy strategia?
Jeśli kiedyś myślałeś, że Urszuli „Malinowy król” brzmi jak coś znajomego, to masz rację – konstrukcja brzmieniowa i kompozycyjna przypomina „Moonlight shadow” Oldfielda. Albo spojrzymy na „Blurred Lines” Robina Thicke i „Got to Give It Up” Marvina Gaye’a. Tu podobieństwo było tak oczywiste, że sprawą zajął się sąd.
O ile dawniej „podobieństwa” częściej wynikały z inspiracji, dziś są często rezultatem strategii. Formuła sukcesu była testowana i optymalizowana przez algorytmy, więc „po co zmieniać, skoro działa?” – pytają producenci. I mamy hit.
Pułapka komfortu
Kiedyś muzyka miała walczyć, zaskakiwać, wywoływać dyskusje. Dziś celem jest… nie przeszkadzać. Radiowe utwory mają wpisywać się w łagodne spektrum emocji, byśmy przy nich bezpiecznie śpiewali w korku. Efekt? Homogeniczna papka.
Ale, paradoksalnie, jest to przestrzeń do szukania autentyczności. Zamiast ścigać się na kalki, możemy wyjść poza konwencję. Piosenka, która wyłamie się z przewidywalnych struktur, może przyciągnąć uwagę tych, którzy tęsknią za czymś niepowtarzalnym.
Co robić, by nie brzmieć jak reszta?
W JZ Production pomagamy artystom tworzyć, a nie kopiować. Jak? Wykorzystujemy mniej oczywiste środki wyrazu. Zamiast gitary akustycznej – może harfa? Albo kwartet smyczkowy tam, gdzie inni wybierają syntezatory? Nawet mała zmiana instrumentarium czy struktury kompozycji sprawia, że muzyka zyskuje głębię i charakter.
Przykłady? Proszę bardzo. Współpracowaliśmy z artystami, którzy mieli odwagę eksperymentować, wprowadzając niecodzienne instrumenty, niestandardowe tempa, czy wielowarstwowe aranżacje. Ich utwory nie tylko bronią się w radiu, ale też zostają w pamięci słuchaczy.
Powrót do korzeni
Jeśli muzyka brzmi tak samo, to może warto wrócić do korzeni? Blues, jazz, folk – te gatunki miały duszę, bo nie bały się autentyczności. Dziś, paradoksalnie, powrót do prostoty może być największą rewolucją.
Ostatnio na zajęciach z uczniem zadaliśmy bardzo istotne pytanie:
Jeśli style muzyczne wracają regularnie do łask to czemu Queen nie może? Może to kwestia faktu, że współczesna muzyka się zwyczajnie upraszcza i te ambitne nurty już nie wrócą? A może jednak wrócą tylko trzeba jeszcze poczekać.
Zakończmy z przesłaniem: nie bójmy się wyzwań. Muzyka powinna inspirować, a nie być tłem do zakupów. Kto wie, może następny przełomowy hit będzie dziełem artysty, który miał odwagę powiedzieć: „A teraz zrobię coś innego.”



Komentarze